„Było to w piętnastym roku rządów
Tyberiusza Cezara”. Św. Łukasz dokładnie określa kontekst historyczny
wystąpienia Jana Chrzciciela. I warto choć przez chwilę uświadomić sobie wagę
tych słów. Św. Łukasz pragnie nam pokazać, że opisuje konkretną historię.
Wymienione przez niego postacie – cesarz Tyberiusz, Poncjusz Piłat, Herod,
Filip, Lizaniasz, Annasz, Kajfasz – to postacie historyczne, to ludzie, którzy
żyli w tym czasie, gdy Jezus chodził po Palestynie. I słuchając dzisiaj tych
słów, widząc poczet tych historycznych postaci, dobrze by było, żebyśmy na nowo zobaczyli, że tajemniczy
żydowski cieśla – Jezus z Nazaretu – rozdarł dzieje świata na dwie części –
przed i po Jezusie Chrystusie. Warto byśmy uzmysłowili sobie, że
chrześcijaństwo jako jedyne przesłanie religijne w dziejach świata nie opiera
się na mądrości, filozoficznej spekulacji, zbiorze czyichś przemyśleń, ale
opiera się na dokładnym historycznym stwierdzeniu, na obwieszczeniu
historycznej prawdy, faktu: „Wierzę, że Jezus Chrystus został umęczony pod
Ponckim Piłatem i zmartwychwstał w Jerozolimie”. Co to wszystko oznacza dla nas?
Że Bóg działa w konkretnej historii, że działanie Boga nie jest mitem,
przypuszczeniem, hipotezą, ale jest czymś bardzo konkretnym.
Gdzie mogę odkryć to działanie Boga? Już
wiem, że w historii zbawienia, tej która jest poświadczona przez Słowo Boże i
Tradycję Kościoła, w tych wszystkich wydarzeniach, które są w sercu Kościoła
przechowywane i ciągle rozważane – powołanie Abrahama, wyjście Izraela z
Egiptu, działalność Jezusa, Jego Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie, narodziny
Kościoła… Ale oprócz tej wielkiej mapy Bożych dziejów rodzi się w nas pytanie o
historię mojego życia – o to „czy?” i „jak?” moje życie jest zawarte w tej
wielkiej Bożej historii.
Liturgia Słowa dzisiejszej niedzieli
ukazuje nam dwa obszary, gdzie mogę doświadczyć Bożego działania w mojej
historii życia. Pierwszy z nich to pustynia a drugi nawrócenie. Obie te
rzeczywistości ściśle się ze sobą łączą.
Pustynia. Jan Chrzciciel to postać
przedziwna. Ostatni z proroków, który bezpośrednio poprzedza przyjście
Mesjasza. Św. Łukasz pisze, że „słowo Boże zostało skierowane do Jana”.
Dosłownie tłumacząc: „słowo Boże stało się w Janie”. Rzeczywiście Jan, jest
wierny powierzonej mu misji. Ale w pełni to słowo stanie się w nim, kiedy na
wzór Jezusa, Słowa Wcielonego poniesie śmierć, zapowiadając w ten sposób mękę
Jezusa. Słowo staje się w Janie, ale on nie jest Słowem, On zapowiada przyjście
Słowa Boga, czyli Jezusa. Dlatego Jan mówi o sobie, że jest głosem Boga na
pustyni. To bardzo ważne stwierdzenie! Słowo wyraża to, co myślimy; głos
natomiast wyraża wymiar uczuciowy. Jan Chrzciciel jest u kresu wielkiego
oczekiwania wszystkich proroków, którzy w imieniu Boga mówili, przekazywali
Boże Słowa. Jan natomiast określa siebie jako „głos wołający na pustyni” –
dosł. „krzyk” albo „płacz krzyczący, tam gdzie nic nie ma”. Jan jest krzykiem
Boga, krzykiem Ducha Świętego. Nie może nic powiedzieć jak tylko to, że pragnie
przyjścia Boga – woła i czeka. Słowa, których używa Jan Chrzciciel, wyjęte są z
księgi proroka Izajasza, gdzie prorok pociesza naród wybrany w kontekście
powrotu z wygnania babilońskiego. O tym też mówi dzisiejsze pierwsze czytanie,
z księgi proroka Barucha, które zapowiada wyzwolenie z niewoli babilońskiej, z
narodowej tragedii, kiedy pojawiło się pytanie o obecność Boga, o to czy On
pamięta o swoim narodzie, skoro doszło do tak wielkiego ucisku. I ten krzyk
Jana rozlega się na pustyni, pustkowiu, tam gdzie nie ma nic. To znaczy, że na
pustyni trzeba nam zostać. Trzeba mi zostać w tym miejscu, gdzie kończą się
moje zapasy – czyli moje pomysły na życie, moje bogactwa, znajomości, sposoby
radzenia sobie z trudnościami. To właśnie wyraża pustynia. Co jest więc moją
pustynią? To co we mnie słabe, grzeszne, poplątane, ale przede wszystkim
pustynią jest to, na co się nie zgadzam w moim życiu, przed czym uciekam.
Pustynia to moje pragnienie bezpieczeństwa, które zasypuję jakimś bogactwem. To
moje pragnienie miłości, które zasypuję bezosobowym seksem, pornografią czy
zdradą. To mój brak poczucia wartości,
który zasypuję brylowaniem przed innymi, drobnymi kłamstewkami o sobie i innych.
Jeśli czujesz pustynię w sobie – nie zasypuj tego, co w tobie woła. Ale
przyznaj się przed samym sobą: „to we mnie jest”. Kiedy wydaje ci się, że Bóg
jest daleko, nie uciekaj. A my często, kiedy nie udaje nam się zdobyć tego,
czego pragniemy, obrażamy się na Boga, innych i siebie. Zostań na pustyni, nie
uciekaj. Pan przychodzi na pustynię. To On może zaspokoić twoje pragnienia.
Jeżeli jest coś w tobie, co jest płaczem, krzykiem, zostań tam, On przyjdzie,
pośle swego Ducha.
I właśnie na pustyni dokonuje się
tajemnica nawrócenia. Polega ona na tym by podjąć drogę powrotu, przygotowania
siebie na spotkanie z Panem – „Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla
Niego”. Oznacza to, że Jezus Chrystus do nas przychodzi i zawsze chce
przychodzić. A ja powinienem zrobić to, co w mojej mocy, by usunąć przeszkody w
przyjęciu Jezusa. Ale uwaga. Gdybym potrafił sam usunąć wszystkie swoje
przeszkody, trudności, to już bym nie potrzebował Jezusa. Moją największą
przeszkodą jest moje wpatrzenie się w siebie, moja pycha, poczucie racji i
samowystarczalności, to, że właśnie ja sam chcę sobie z wszystkim poradzić –
żyć z Bogiem, ale radzić sobie bez Boga. Dlatego potrzebuję kryzysu, potrzebuję
zobaczyć tę moją pustynię, potrzebuję zobaczyć jak Izrael moją niewolę babilońską,
by – doznawszy gorzkości niewoli i nieszczęścia – móc się nawrócić i zwrócić do
Boga. Jeżeli na pustyni mojego życia będę głosem, krzykiem i nie zwieję stamtąd
to przyjdzie pocieszenie. Jan mówi bowiem o objawieniu się mocy Boga – „I
wszyscy ludzie ujrzą zbawienie Boże”. W czym się wyrazi to zbawienie Boże? W
tym, że Bóg wypełni to, co zapowiedział. Otóż w tekście hebrajskim wszystkie
czasowniki z proroctwa Izajasza są w czasie przyszłym, tzn. zapowiadającym to,
co się stanie – mocą samego Boga. „Każda dolina będzie wypełniona; każda góra i
pagórek będą zrównane. Drogi kręte będą prostymi a wyboiste gładkimi”. Jest to
nie tyle życzenie czy zachęta do tego, aby tak się stało, lecz zapowiedź tego,
co się stanie mocą Tego, kto przychodzi. Stanie się to wszystko nie mocą ludzkiego
wysiłku, lecz mocą Boga.
Dlatego Bóg mówi dziś do Ciebie: „Zobacz,
historia twojego życia jest dla mnie ważna, ja chcę w niej działać. Ja chcę byś
pozostał na swojej pustyni, byś z niej nie uciekał. Nie szukaj lepszego świata,
pozostań tam, gdzie jesteś, ale wołaj, krzycz do mnie, słuchaj mojego głosu i
nawróć się. To znaczy, zobacz, że ty sobie nie poradzisz z tym, co tak głęboko
w Tobie woła o miłość, pokój, radość. Ja góry twojego egoizmu zburzę, doliny
twojego smutku wypełnię. Złóż szatę smutku i utrapienia swego, a przywdziej
wspaniałe szaty chwały, dane ci na zawsze przez Pana. Na zawsze”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz