„Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na
mnie patrzą, rozwierają wargi, potrząsają głową: Zaufał Panu, niechże go
wyzwoli, niechże go wyrwie, jeśli go miłuje” (Ps 22,8-9). Kiedy Jezus wisiał na
krzyżu wypełniły się te słowa Psalmu 22. Najpierw szydzą z Jezusa przechodnie.
Czytamy w Ewangelii Marka (15,29-30): „Ci zaś, którzy przechodzili obok,
przeklinali Go, potrząsali głowami, mówiąc: Ej, Ty, który burzysz przybytek i w
trzech dniach go odbudowujesz, zejdź z krzyża i wybaw samego siebie!”
Przechodnie wyrażają wzgardę wobec Jezusa, jednocześnie kusząc Go jak szatan na
pustyni – „wybaw siebie, okaż swoją potęgę, pokaż kim jesteś”. Również
członkowie Sanhedrynu – kapłani, uczeni w Piśmie i starsi – szydzili z Jezusa.
Mówili: „Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem,
Wybrańcem Bożym” (Łk 23,35). Ale jest jeszcze, trzecia, szczególna grupa, tych
którzy szydzili z Jezusa. To ci, którzy zostali ukrzyżowani razem z Nim.
Czytamy w Ewangelii Mateusza
(27,44): „Tak samo urągali Mu złoczyńcy, którzy z Nim razem byli ukrzyżowani”. A
w Ewangelii Marka (15,32) czytamy: „Także i ci, co z Nim byli ukrzyżowani,
urągali mu”. Kim byli ci
dwaj, których tradycja nazwała łotrami? Niewiele o nich wiemy. Mateusz i Marek
określają ich tym samym słowem – lestes,
złoczyńcy, którym Jan określił Barabasza (zob. J 18,40). To znaczy, że zostali
oni zakwalifikowani jako bojownicy ruchu oporu, których Rzymianie po prostu
nazywali „rozbójnikami”. Kara ukrzyżowania wymierzana była za najcięższe
zbrodnie. Uznano ich prawdopodobnie za winnych tego samego przestępstwa co
Jezus: przeciwstawiania się władzy Rzymu. Ale przestępstwo Jezusa jest
oczywiście innego rodzaju – tytuł winy na krzyżu Jezusa brzmi: „Jezus
Nazarejczyk, Król Żydowski” (J 19,19). Jezus uznany jest za winnego z powodu
swojej Świętości, Niewinności – z powodu tego, że jest Królem ludzkich serc. Z
ust jednego ze złoczyńców natomiast dowiadujemy się, że słusznie taką karę
ponoszą.
„Jeden ze złoczyńców, których [tam]
powieszono, urągał Mu: Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas”
(Łk 23,39). Zły łotr nie zdaje sobie sprawy, że właśnie w sytuacji zewnętrznej
bezsilności Jezus okazuje się prawdziwym Synem Bożym. Dlaczego? Bo Jezus mógłby
zejść z krzyża, mógłby jednym słowem sprawić by wszyscy jego przeciwnicy w
proch się obrócili, ale On z miłości dla nas wchodzi w stan bezsilności, aby
mi, temu, który ciągle wątpi w miłość Boga, w wierność Bożych obietnic,
pokazać, że: „Zobacz, mogę umrzeć po ludzku jako bezsilny, ale Bóg Ojciec mnie
ocali, mogę przyjąć ten dramat krzyża, ale trzeciego dnia powstanę z martwych”.
Zły łotr wykpił Jezusa, bo nie był w stanie zaufać, że Bóg nawet w tak trudnej
sytuacji może okazać swoją wielką miłość. Nie dał szansy Bogu. A czy ja
pozwalam Bogu działać w moim życiu. Czy ufam, że Bóg nawet z najgorszego zła w
moim życiu może wyprowadzić dobro?
„Lecz drugi, karcąc go, rzekł: Ty nawet Boga
się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież – sprawiedliwie,
odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił”
(Łk 23,40-41). W drugim łotrze dokonała się fundamentalna zmiana. Najpierw
urągał Jezusowi, ale w pewnym momencie dostrzegł, że obok wisi ktoś niewinny. Co
więc się stało w sercu tego człowieka? Zobaczył swój grzech: „sprawiedliwie,
odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki”. Wypowiadając te słowa,
człowiek ów nie uskarżał się na złe i niesprawiedliwe traktowanie swojej osoby.
Zdał sobie po prostu sprawę, że był grzesznikiem. Że tak naprawdę mu się należy
śmierć, bo „zapłatą za grzech jest śmierć” (Rz 6,23). Ale równocześnie zrozumiał,
że jest świadkiem czegoś niezwykłego. „Przecież ten człowiek, który obok mnie
umiera na krzyżu On zaś nic złego nie uczynił”. Zrozumiał więc tajemnicę
Jezusa. Zobaczył, że przestępstwo Jezusa było zupełnie innego rodzaju.
Przestępstwo Jezusa polega na tym, że On nie ucieka się do przemocy, że króluje
na krzyżu, bo na nim całkowicie oddaje siebie. Przestępstwo Jezusa to skandal
krzyża! Przed chwilą bowiem z miłości modlił się o przebaczenie dla swoich
oprawców. Dobry łotr, zwracając się do drugiego łotra powiedział: „Ty nawet
Boga się nie boisz?”. Tymi słowami dał świadectwo tego, że on sam bał się Boga
i zdawał sobie sprawę z tego, kim naprawdę był Jezus.
„I dodał: Jezu, wspomnij na mnie, gdy
przyjdziesz do swego królestwa”. Dobry łotr modli się na krzyżu. Jezus znał
serce tego człowieka, rozumiał też jego prośbę, nawet jeśli on sam nie był w
stanie pojąć głębi swojego wyznania. W Liście do Rzymian (10,13) czytamy: „Albowiem
każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony”. Zobacz, tu już na krzyżu
nie chodzi o uczynki, o moje dobre postanowienia, o to co udało mi się w życiu
zrobić. I tak jest również w przypadku naszych życiowych krzyży – sytuacji
naszej bezsilności, bezradności, odchodzenia z tego świata. Kiedy jesteś na
krzyżu to już nie czas na odczytywanie CV, wygłaszanie mów pochwalnych. To
moment kiedy, jeśli tak można powiedzieć, „gra się vabank”. Zobacz, temu
łotrowi życie nie wyszło. Nie ma niebiańskiej przepustki, nie ma swoich
sukcesów życiowych. Ale ma najistotniejszą przepustkę do nieba: wołanie z głębi
serca o ratunek – Jezu ratuj. „Jezu”. Jest to jedyny przypadek w Ewangelii,
kiedy ktoś zwraca się do Jezusa po imieniu. Pamiętamy różne wydarzenia,
uzdrowienia, spotkania ludzi z Jezusem. Wszyscy mówią do Niego jakimś tytułem:
Mistrzu, Nauczycielu, Jezusie, Synu Dawida, Święty Boży. Tylko jedna osoba mówi
do Jezusa, moglibyśmy powiedzieć „per ty”, tak jakby się znali – jest to łotr.
Tylko łotr, nie znając dobrze Jezusa, mówi „Jezu, słuchaj weź mnie do raju”. Co
przez to mówi nam Słowo Boże? Nie ma takich osób, które by się nie nadawały do
bliskości z Bogiem. Rozumiesz? Nie ma sensu twoje gadanie: „Ja się średnio
nadaję by wejść w bliskość z Jezusem, bo jestem taki grzeszny, popaprany,
zagubiony”. A może właśnie te osoby, które wydają się po ludzku najbardziej nie
nadawać się, są najbliżej Niego – tak jak łotr. Jak mówił Jan Paweł II: te
słowa z Ewangelii Łukasza to dokument pierwszej w dziejach kanonizacji. Jeśli
nie wiesz na czym polega świętość to popatrz na dobrego łotra. Świętość to
całkowite zdanie się na Jezusa. Postawienie wszystkiego na Jezusa.
„Jezus mu odpowiedział: Zaprawdę,
powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju”. Drugie słowo Jezusa z krzyża. Mocne
to słowa Jezusa, które brzmią właśnie w tej rzeczywistości… Wypełnia się to o
czym Jezus mówił w Kazaniu na Górze: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie
potępiajcie, a nie będziecie potępieni” (Łk 6,37). To łotr pierwszy doświadczył
cudownej mocy Krzyża Chrystusa, czyli wypełnienia słów modlitwy: „Ojcze
przebacz im, przebacz jemu”. Jezus mówił, że „ostatni będą pierwszymi, pierwsi
ostatnimi (Mt 20,17)”. A w innym momencie: „Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i
nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego” (Mt 21,31). Chrystus
nigdy nie unikał towarzystwa celników, nierządnic i przestępców i wśród nich
odchodzi z tego świata. Tak wypełniły się słowa Pisma: „Siebie na śmierć
ofiarował i policzony został pomiędzy przestępców. A On poniósł grzechy wielu,
i oręduje za przestępcami” (Iz 53,12). Bóg w towarzystwie przestępców… Cóż to
za Bóg?!
Wydawać by się mogło, że kluczowym
słowem tego fragmentu jest: „raj”. Prawda jest jednak inna, najważniejsze są
słowa: „ze mną”. Czytamy w Ewangelii Jana (14,3): „A gdy odejdę i przygotuję
wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam,
gdzie Ja jestem”. Słowa Jezusa skierowane do skruszonego złoczyńcy zawierają obietnicę
pełni szczęścia: „Dziś ze Mną będziesz w raju”. „Raj” jest dany całej
ludzkości, każdemu z nas, który, jak skruszony złoczyńca, złoży swoją nadzieję
w Chrystusie. Ale obietnica raju nie jest „czymś”, nie jest przestrzenią, salą
wypełnioną jedzeniem, słoneczną łąką, na której będę wypoczywał, ale jest przebywaniem
z Kimś – z Bogiem, który jest Miłością. Dlatego jeden z mędrców żydowskich, poruszony
miłością Bożą mawiał: „Nie chcę Twoich darów, nie chcę Twego przyszłego świata.
Chcę Ciebie samego!”
Dwóch złoczyńców ukrzyżowanych obok
Jezusa… Widzieli, słyszeli i doświadczyli tych samych rzeczy. Obaj byli
świadkami cierpliwości i spokoju Jezusa. Obaj słyszeli jak modlił się za swoich
wrogów i katów. Obaj stali przed bramą śmierci. Obydwóm została ofiarowana
łaska nawrócenia, lecz ich reakcja była diametralnie różna. Tak już jest.
Ewangelia sprawia, że niektóre serca topnieją, są jednak i takie, które się
zatwardzają. Przed każdym z nas stoi wybór: droga przekleństwa albo błogosławieństwa,
śmierci albo życia. Pytasz się: jak mam wybrać tę drogę błogosławieństwa,
życia? Dramatyczna chwila na krzyżu odsłania nam, że właściwie to potrzeba tak niewiele
– trzeba tylko przyznać się do słabości i zaufać wielkiemu Miłosierdziu Boga. Drugie
słowo z Krzyża to zaproszenie i wezwanie do bezgranicznej ufności. Miłosierdzie
Boga jest większe niż wszelki ludzki grzech, przekracza granice naszego ludzkiego
rozumienia. To właśnie miał na myśli św. Paweł (Rz 8,35-39), pisząc: „Któż nas
może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie,
głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: Z powodu
Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce przeznaczone na rzeź.
Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował.
I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności,
ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co
głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości
Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym”.
Niezależnie od tego na jakim etapie życia
jesteś i co by się w twoim życiu nie wydarzyło to nieprawdą jest, że wszystko
skończone. Za tobą dopiero jedna część życia – drugą możesz jeszcze wygrać.
Czujesz, że jesteś na dnie? Jezus mówi: „Zobacz, zszedłem tu za tobą. Uchwyć
się Mnie, tak jak Ja uchwyciłem się Ojca. Razem wygramy tę ostatnią bitwę. Dziś
ze Mną będziesz w raju…”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz