Myśl

Miłość to owoc, który dojrzewa w każdym czasie (bł. Matka Teresa z Kalkuty)

niedziela, 28 kwietnia 2013

5 niedz. wielkanocna, rok C


Nowość. Nowy produkt na rynku, nowy dom, nowa praca, nowe informacje, nowy program telewizyjny… To słowo brzmi jak zachęta, żeby coś skosztować, coś spróbować. Ciągle to słowo do nas dociera, jest ono motorem ziemskiego postępu – bo jeśli „coś” nowe, to prawdopodobnie lepsze niż to co stare…
Czy słowo nowość kojarzy się nam z rzeczywistością wiary? Dziś Słowo Boże prowokuje nas do tego by zobaczyć, że nowość jest… w Bogu, że On daje prawdziwą nowość.

Jezus mówi w wieczerniku do swoich uczniów, po wyjściu Judasza: „Syn Człowieczy został teraz uwielbiony, a w Nim został Bóg uwielbiony”. Teraz został uwielbiony. Dlaczego teraz? Dlatego, że w Wieczerniku rozpoczyna się wydarzenie Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa. To właśnie teraz, w godzinie krzyża Jezus zostanie uwielbiony. „Uwielbiony” – trudne słowo, ale znaczy po prosty tyle, że teraz w Jezusie ukaże się prawdziwe oblicze Boga, Boga, który kocha aż po oddanie siebie, do końca. I właśnie z tą rzeczywistością krzyża łączy się tajemnica „nowości” chrześcijańskiego życia…
Nowość chrześcijańskiego życia. Czy my w ogóle w to wierzymy – nowość i chrześcijaństwo... Może dla nas wiara jest zbiorem mądrych, uświęconych wiekami historii jakiś prawd a Jezus dziś mówi – „daję wam przykazanie nowe”. No tak nowe to było wtedy, kiedy Jezus te słowa wypowiadał, dziś to przykazanie już jest stare, przecież ma 2000 lat…
To jest bowiem fundamentalne pytanie – jaką nowość daje chrześcijaństwo? Jaką nowość daje Jezus? Bez odpowiedzi na to pytanie nie możemy być chrześcijanami, bo jeżeli nie żyjemy nowością chrześcijaństwa to jesteśmy jak każdy inny wierzący człowiek – muzułmanin, Żyd – przecież oni jak my wierzą w jednego Boga. W czym tkwi nowość naszej wiary?
Po pierwsze, w owym „teraz”. Jesteśmy w wieczerniku. Po tych słowach, które usłyszeliśmy Jezus, najpierw na pytanie Tomasza o drogę, odpowie uczniom: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem”. A na prośbę Filipa by pokazał Ojca, powie: „Kto mnie widzi, widzi także i Ojca”. Rozumiesz?! Jezus nie wskazuje drogi, nie uczy prawdy, nie pokazuje jak żyć. Ale On jest drogą, prawdą, życiem. On nie mówi o Ojcu, ale kto Jego widzi, widzi Ojca. To jest nowość chrześcijaństwa: Oblicze Boga ukazane nam w Jezusie. Bóg wiedział, że będziemy narzekali, że Go nie widać, że nie kocha nas, że nie interesuje się nami. Dlatego dał nam swojego Syna, tu na ziemię, by stał się jednym z nas. Jeżeli więc chrześcijanin mówi, że nie wie czy jest Bóg, że nie wie jaki jest Bóg, to znaczy, że nie widzi Jezusa. Szuka po omacku, szuka w chmurach, a Jezus stał się jednym z nas, we wszystkim do nas podobny oprócz grzechu. Bóg ma ludzkie oblicze. A imię tego oblicza to: Jezus.
Nowość naszej wiary tkwi w tym, Jezusowym „tak jak Ja”. „Abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem”. Jezus podpisze Nowe Przymierze swoją Krwią – śmiercią i zmartwychwstaniem. I tym Nowym Przymierzem jest sam Jezus. „Tak jak ja”. Być chrześcijaninem znaczy kochać jak Jezus. Wybaczać jak Jezus. Modlić się jak Jezus. Być w relacji z Bogiem i drugim człowiekiem  jak Jezus. Rozumiesz – jak Jezus. Wysoka to miara, ale Jezus jest drogą, prawdą, życiem. Jak Jezus, czyli aż po krzyż.
Nowość naszej wiary tkwi więc w tym, że dzięki Jezusowemu „teraz” (Pascha) wchodzimy w dynamikę życia „tak, jak Jezus”, a kresem tego jest Nowe Jeruzalem, czyli nowe niebo, nowa ziemia, czyli wspólnota tych, którzy przez miłość złączyli się z Bogiem. Niebo to bliskość Boga. „A On będzie Bogiem z nimi” – mówi Apokalipsa. Również można by te słowa przetłumaczyć: „i sam Bóg będzie ich Bogiem”. To znaczy, że w niebie będą cieszyć się tylko ci, których Bogiem będzie jedynie Bóg. Bóg moim szczęściem. Jeżeli moje serce będzie miało upodobanie tylko w pierwszym niebie i w pierwszej ziemi, czyli tym co tu i teraz, to droga do nieba będzie smutna, będzie doświadczeniem straty. Bo będę wtedy, jak pisał św. Augustyn, mieszkańcem państwa ziemskiego, gdzie rządzi miłość siebie posunięta aż do pogardy Boga. Natomiast w państwie Bożym króluje miłość Boga posunięta aż do wzgardzenia sobą. I to właśnie ta miłość może sprawić, że „śmierci już odtąd nie będzie”, że morza już nie ma (a może to symbol wszelkiego zła); że nie będzie „ani żałoby, ni krzyku, ni trudu”. Bo tylko ta miłość jest całkowitym zdaniem się na Boga.
Czy taka nowość chrześcijańska może być realizowana w zwyczajnym życiu czy pozostaje jedynie w sferze pobożnych życzeń? Pierwsze czytanie z Dziejów Apostolskich mówi nam o powrocie Pawła do Antiochii, skąd trzy lata wcześniej wyruszył na pierwszą misyjną wyprawę. Paweł i Barnaba wracają do Antiochii: „kiedy przybyli i zebrali miejscowy Kościół, opowiedzieli, jak wiele Bóg przez nich zdziałał i jak otworzył poganom podwoje wiary”. Paweł i Barnaba wracają i przechwalają się czego dokonali, jak bohaterowie recytują listę własnych osiągnięć? Tak można by z pozoru sądzić. Ale skoro Bóg wiele przez nich zdziałał to po pierwsze znaczy, że oni sami otworzyli się na radykalną nowość wiary chrześcijańskiej, o której mówiliśmy, a po drugie mówią o skuteczności słowa, które głosili, to nie oni są bohaterami, ale to Pan przez nich skutecznie działał. Misja Pawła musiała być strzałem w dziesiątkę. Chrześcijaństwo bowiem za ich pośrednictwem docierało do Żydów i Rzymian, którzy w Cesarstwie Rzymskim tamtego czasu na co dzień mieli całe mnóstwo różnych światopoglądowych „nowinek”. Zatem nowość Dobrej Nowiny musiała być naprawdę „nowa”. Dzieje Apostolskie to kronika początków chrześcijaństwa, które przynosi nowość życia, życia z Bogiem jak Jezus. Dlatego właśnie w Antiochii nazwano po raz pierwszy wyznawców Jezusa chrześcijanami, czyli „ludźmi Chrystusowymi”.
Skoro na współczesnym rynku poglądów, idei, wartości w cywilizacji zachodniej wiara chrześcijańska jest jedną z wielu propozycji, raczej odrzucaną niż przyjmowaną, to trzeba nam się zapytać czy rzeczywiście nasza wiara niesie nowość – nowość życia? Z pewnością niesie, tylko czy my ją w ten świat wnosimy?

1 komentarz: