Myśl

Miłość to owoc, który dojrzewa w każdym czasie (bł. Matka Teresa z Kalkuty)

niedziela, 26 maja 2013

Uroczystość Trójcy Świętej


            „Tajemnica Trójcy Świętej stanowi centrum wiary i życia chrześcijańskiego. Jest tajemnicą Boga w sobie samym, a więc źródłem wszystkich innych tajemnic wiary oraz światłem, które je oświeca. Tajemnica ta jest najbardziej podstawowym i istotnym nauczaniem w "hierarchii prawd wiary". "Cała historia zbawienia nie jest niczym innym, jak historią drogi i środków, przez które prawdziwy i jedyny Bóg, Ojciec, Syn i Duch Święty, objawia się, pojednuje i jednoczy ze sobą ludzi, którzy odwracają się od grzechu" (KKK, nr 234).
            Ten fragment wyjęty z jednego z punktów Katechizmu Kościoła Katolickiego nie pozostawia nam żadnych wątpliwości, iż tajemnica Trójcy Świętej jest tajemnicą wiary w ścisłym sensie. Mówiąc o Trójcy, jesteśmy w centrum naszej wiary, jesteśmy u jej źródła, gdyż jak mówi Katechizm cała historia zbawienia jest historią dróg i środków, przez które prawdziwy i jedyny Bóg, Ojciec, Syn i Duch Święty objawia się. Skoro jest to największa a zarazem podstawowa tajemnica naszej wiary to niepodobna mówić o niej bez żadnego zająknięcia, ze 100% pewnością. Tajemnica jest tajemnicą, więc to, co możemy zrobić to z wiarą próbować wniknąć w jej głębię.

            Chyba jedną z pierwszych udanych prób wniknięcia w tajemnicę Trójcy zostawił nam jeden z największych myślicieli Kościoła – św. Augustyn. O tym, że jednak nie jest możliwe ogarnięcie ludzkim rozumem całej tej tajemnicy, w bardzo ciekawych okolicznościach przekonał się św. Augustyn, kiedy przechodząc kiedyś brzegiem morza, zauważył chłopca, który muszelką przelewał wodę do dołka na brzegu plaży. Augustyn patrząc na to, co robi ten chłopiec stwierdził, że nie jest możliwe, aby woda z morza została przelana do wykopanego przez niego dołka. Wówczas chłopiec rzekł do świętego: „prędzej ja przeleję tę wodę z morza do dołka, niż ty zrozumiesz tajemnicę Trójcy Świętej”. Mocny obraz. Ale czy to oznacza, że nic na temat Trójcy nie możemy powiedzieć? Aż tak źle nie jest, bo Bóg sam zechciał nam odsłonić tajemnicę swego istnienia.
            Św. Augustyn rozpoczął swoją refleksję nad tajemnicą Trójcy od znanych nam słów Pisma Świętego: „Bóg jest miłością”. Augustyn słusznie zauważył, że aby była miłość potrzeba trojga. Trojga? Właśnie tak. Ktoś kto kocha. Ktoś kto tę miłość przyjmuje. I miłość między nimi. Ktoś kto kocha i ktoś kto miłość przyjmuje to wydaje nam się oczywiste, ale że miłość, która jest między nimi to już nie. Ale zobaczmy, to co powstaje między dwojgiem ludzi w miłości nie jest takie samo jak u innych. Ci małżonkowie wzajemnie kochają się inaczej niż tamci. Każda matka kocha swoje dziecko, ale przecież każda wyraża to w jedyny i niepowtarzalny sposób. To coś trzeciego – miłość – jest zupełnie inne u każdego. To jest już dobry początek by sprowadzić myślenie o Trójcy choć trochę na Ziemię. Kto więc jest Kim w Trójcy Świętej? Bóg Ojciec jest kimś, kto kocha, jest miłością dawaną. Syn jest miłością otrzymywaną, a ponieważ w Bogu ta wymiana miłości jest czymś tak niesamowitym to i miłość wymieniana między Ojcem i Synem jest też Osobą – Duchem Świętym.
Ale Co to znaczy dla nas? Przede wszystkim to znaczy, że Bóg nie jest samotnikiem. Nie jest kimś, kto gdzieś się ukrył i sam ze sobą spędza wieczność. Kiedy mówimy, że Bóg jest Życiem, to nie jest to pusty slogan, ale jest to prawda o tym, że Bóg jest wspólnotą Osób, które szalenie się kochają. A gdzie szaleństwo miłości tam i moc życia. Dalej, widzimy, że w Bogu ta miłość jest takim nieustannym przekazywaniem, można by powiedzieć z ręki do ręki. O tym usłyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii. „Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. A Duch powie wszystko, cokolwiek usłyszy”. W Bogu jest więc nieustanny ruch miłości – dawanie, oddawanie. Taki jest Bóg. Ale mało tego. My jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo takiego Boga. To znaczy, że i my będziemy w pełni sobą, albo lepiej osobą, jeśli będzie w nas dawanie, przekazywanie miłości. Warto więc dziś w tę uroczystość pomyśleć o naszych relacjach z innymi. Ile w nich dawania, przekazywania dobra, miłości, a ile w nich ciągłego czekania na to by mi ktoś, coś dał. My bardzo często sprowadzamy tajemnicę Trójcy do przedmiotu jakiś teoretycznych spekulacji albo od razu spuszczamy na nią zasłonę milczenia, bo nic się nie da tu powiedzieć. I tak źle, i tak niedobrze. Nie chodzi o to by tu wiele mówić, bo to będzie nasze ludzkie gadanie, ale przede wszystkim chodzi o to by doświadczyć. Życie chrześcijańskie to żywe doświadczenie Boga, który kocha. Kiedy mogę rozpoznać, że jestem zanurzony w wewnętrznym życiu Boga, że ogarnia mnie Święta Trójca? Kiedy jestem ogarnięty kołem miłości… Doświadczam jednej miłości, ale na różne sposoby: Miłości, która o mnie pamięta, daje bezpieczeństwo, poczucie wartości to Ojciec; Miłości, która mi bezwarunkowo wybacza, nie oskarża, ale daje pokój, to jest Syn; Miłości, która przeznacza mnie do rzeczy niezwykłych, jest moją siłą napędową – i to jest Duch. Zatem dziś warto nie tyle wiele mówić o Trójcy, a lepiej dać czas Bogu na modlitwie, by ogarnął nas swoją Obecnością. Ile czasu dasz dziś Bogu by spotkać się z Nim?

3 komentarze:

  1. Ksiadz wybaczy ze wyjde z innym tematem. (...Zachęcam
    wszystkich zainteresowanych do
    dyskusji, stawiania pytań... Blog jest
    otwarty dla wszystkich! )
    Wieć jesli chodzi o stawianie pytan, jak mam przeprosic pewna osobe za moje calo roczne zachowanie (obrazanie, irytowanie) sadze ze zle go osadzilam i zle wobec niego sie zachowywalam. ale nw jak to zrobic poniewaz jest on nauczycielem a ja zaluje swojego zachowania, tyle ze watpie ze zostalo to by miedzy mna i nim. a nie jestem osoba zbyt otwarta na takie rozmowy

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to zrobić? Po prostu podejść i przeprosić skoro masz pewność, że twoje zachowanie było niewłaściwe. Trudne, ale innej drogi nie ma. A nawet jeśli ta osoba powie innym, że ty się przyznałeś/-łaś i przeprosiłeś/-aś to tym lepiej dla Ciebie, bo twoja "sława" się rozniesie:) Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  3. podejsc i ppwiedziec sory i za tlco to potrafie ale chodzi o to ze zawsze jak kogos przepraszam to zaraz sie smieje a ta osoba jest ciezka w rozmowie ( ksiad sam pewnie cos o tym wie ale nie powiem o kogo chodzi) a co rozniesienia tego to wlasnie tego jak najbardziej wole unikac. a niemam pewno co do tego poniewaz nie zbytnio ta osoba mnie lubi i pewnie by sie pochwalil zaraz ze powiedzialam co powiedzialam

    OdpowiedzUsuń