Myśl

Miłość to owoc, który dojrzewa w każdym czasie (bł. Matka Teresa z Kalkuty)

wtorek, 21 lutego 2012

Nasienie mężczyzny dobroczynne dla kobiety i dla więzi małżeńskiej

Onan marnował nasienie na ziemię.
Złe było w oczach Pana to, co on uczynił.
(Rdz 38,9-10)

Normy  etyki  seksualnej 

            W encyklice Humanae vitae papież Paweł VI normy etyki seksualnej wyraził następująco:
„Konieczną jest rzeczą, aby każdy akt małżeński zachował swoje wewnętrzne przeznaczenie do przekazywania życia ludzkiego” (HV 11).
 „Odrzucić należy bezpośrednie obezpłodnienie, czy to stałe, czy czasowe, zarówno mężczyzny, jak i kobiety. Odrzucić również należy wszelkie działanie, które - bądź to w przewidywaniu zbliżenia małżeńskiego, bądź podczas jego spełniania, czy w rozwoju jego naturalnych skutków - miałoby za cel uniemożliwienie poczęcia lub prowadziłoby do tego” (HV 14). 
Na spotkaniu dla młodych małżeństw zaproszona przez naszego księdza proboszcza młoda prelegentka tę samą normę przedstawiła bez ogródek: „podczas stosunku nasienie mężczyzny winno zostać złożone w pochwie kobiety”.


Potrzeba  uzasadnienia  norm  etycznych

            Karol Wojtyła we wstępie do swego studium etycznego „Miłość i odpowie-dzialność” pisze, że książka jego „zrodziła się z potrzeby uzasadnienia norm katolickiej etyki seksualnej” [1].
            Odczytujemy w tym zdaniu myśl, że nie wystarcza, byśmy znali i akceptowali katolickie normy etyczne. Trzeba jeszcze, byśmy umieli je rozumowo uzasadnić.
Autor dokonuje tego na gruncie filozofii.
            W ostatnim już zdaniu tej książki znajdujemy zachętę: „Bardzo ważna, celowa i cenna jest gruntowna znajomość seksualnych procesów biofizycznych, rzetelnie osadzona w obiektywnej wizji osoby oraz jej naturalnego (i nad-naturalnego) powołania do miłości” [2].
            Oczywistą jest rzeczą, że filozofia nie wyczerpuje możliwości uzasadniania norm etyki. Raczej otwiera ona drogi dla dyscyplin szczegółowych. Różne nauki o człowieku mogą, a pewnie i powinny - każda według swojej kompetencji - dostarczyć właściwych jej uzasadnień. Swój wkład może wnieść także medycyna.
Postaram się wykazać to w niniejszym opracowaniu.

Problem  etyczny


            W roku 2002 prasę codzienną całego świata obiegła sensacyjna wiadomość pod tytułem: „Sperma uszczęśliwia”. Pisano: „Dopiero niedawno naukowcy odkryli, że nasienie mężczyzny może mieć bezpośredni wpływ na...  szczęście kobiety”. I dalej: „Zgodnie z badaniami przeprowadzonymi na uniwersytecie stanowym Nowego Jorku kobiety, które podczas stosunku mają styczność ze spermą swego partnera, są szczęśliwsze od tych, których partnerzy używają prezerwatyw”.
            Gdyby tak rzeczywiście było, że nasienie mężczyzny wpływa korzystnie na samopoczucie kobiety, to by znaczyło, że jest ono kobiecie potrzebne, należy się jej - jako przez samą naturę dla niej przeznaczone. Zatem stosowanie prezerwatywy, która pozbawia kobietę nasienia, działa na jej szkodę. Pojawia się problem etyczny.
Udało mi się dotrzeć do pracy naukowej z uniwersytetu Nowego Jorku, o której informowała prasa światowa. Oprócz tego znalazłem kilka innych, może równie rewe-lacyjnych. Wszystkie je postaram się tu pokrótce zreferować.  
Na początek jednak przypomnijmy sobie kilka danych o nasieniu.

Nasienie  mężczyzny

Na znaczenie resorpcji nasienia dla ustroju kobiety zwracano uwagę już „od wieków” [3]. W judaizmie prawo halachiczne zabrania marnowania nasienia [22].
O istnieniu plemników wiadomo od roku 1677, kiedy to Antoni van Leeuwenhoek ujrzał je po raz pierwszy w mikroskopie przez siebie skonstruowanym. 
Badania płynu nasiennego trwają dopiero od stu lat. Wykazują one, że płyn nasienny zawiera całe bogactwo związków czynnych biologicznie, wśród których znajdują się liczne hormony, i to nie tylko męskie, ale i kobiece, hormony przysadkowe i liczne enzymy. W roku 1936 wyizolowano z płynu nasiennego prostaglandyny - substancje hormonalne wytwarzane w prostacie, pełniące rozliczne funkcje biologiczne, między innymi będące modulatorami przekaźników synaptycznych w układzie nerwowym. W roku 1982 trzech biochemików otrzymało za prace nad prostaglandynami nagrodę Nobla.
Oprócz plemników i frakcji płynnej w nasieniu są obecne jeszcze różne elementy komórkowe o różnych funkcjach, m.in. czynne immunologicznie.
Każdego roku ukazują się setki prac nad nasieniem. Naukowcy usiłują ustalić, jakie znaczenie fizjologiczne mają poszczególne substancje i komórki zawarte w nasieniu, jak również cała ich konstelacja. Wiadomo, że płyn nasienny jest pomocny  dla zagnieżdżenia jaja i udanej ciąży. Wiadomo także, że płyn ten zostaje częściowo wchłonięty przez organizm kobiety i oddziałuje nie tylko na bezpośrednie sąsiedztwo, ale także, po przeniknięciu do krwi, działa na cały jej organizm.

Pobudza dojrzewanie organizmu kobiety do macierzyństwa

            Niedorozwój macicy utrudnia lub uniemożliwia zajście w ciążę.
            W roku 1942 V. B. Green-Armytage [8] przedstawił w Londynie wyniki leczenia niepłodności u kobiet z macicą małą i niedokształconą.  Obserwował  grupę 15 takich kobiet, które niedawno wyszły za mąż i starały się zajść w ciążę. Ich stosunki małżeńskie były w pełni normalne.
Grupę kontrolną stanowiła taka sama liczba kobiet z podobną macicą, które nie miały zamiaru zajść w ciążę i praktykowały stosunki przerywane lub stosowały prezerwatywę.
Wśród kobiet współżyjących w sposób naturalny u 9 nastąpił w ciągu kilku miesięcy szybki wzrost macicy. Wszystkie zaszły w ciążę, średnio po 7 i pół miesiąca po ślubie. U czterech wzrost macicy był częściowy i opóźniony, a tylko u dwóch macica pozostała niedorozwinięta. 
W grupie kontrolnej macica pozostała niedojrzała, lub jej wzrost był opóźniony.
Z wyników tych badań wyciągnął następujące wnioski:
1.   Nasienie mężczyzny powoduje w większości przypadków niedorozwoju macicy jej wzrost i dojrzewanie do podjęcia funkcji rozrodczej.
2.   Każda metoda zapobiegania ciąży, która pozbawia kobietę nasienia, sprowadza niebezpieczeństwo   przyszłej   bezpłodności   z  powodu  braku  rozwoju  macicy  i rozkojarzenia hormonalnego.
W podręczniku ginekologii praktycznej prof. Pschyrembla [9] rozdział poświęcony niedorozwojowi macicy kończy się następującym zdaniem: „Najlepszym „leczeniem” jest ciąża”. Wniosek ten dobrze koresponduje z obserwacjami Green-Armytage’a.

Przygotowuje organizm kobiety do tolerowania odrębności tkankowej dziecka


            Dziecko poczęte jest istotą biologicznie różną od organizmu matki. Dla prawidłowego przebiegu ciąży wymaga ono ze strony matki przystosowania do odmienności tkankowej dziecka - tej jego części, którą odziedziczy ono po ojcu. Dzięki temu przystosowaniu dziecko poczęte nie zostaje przez organizm matki odrzucone. Dziecko zostaje objęte tolerancją podobnie, jak przeszczepiony narząd. 
Mechanizm wytwarzania tolerancji na obecność dziecka jest indukowany przez antygeny zgodności tkankowej zawarte w nasieniu ojca. Organizm kobiety uprzedzająco oswaja się z antygenami, które po ojcu odziedziczy ich dziecko.
            Mechanizm ten rozwija się różnie szybko, w zależności od istniejących odrębności tkankowych między rodzicami. Rozwinięciu się tolerancji sprzyja czas i powtarzalne dostarczanie kobiecie antygenów ojcowskich obecnych w nasieniu.
            Jeśli tolerancja wobec antygenów tkankowych dziecka nie zdąży się rozwinąć następują wczesne poronienia, a w okresie późniejszym - rzucawka ciężarnych.
            Rzucawka ciężarnych jest najcięższym powikłaniem ciąży. Dawniej nie umiano jej leczyć, pociągała za sobą liczne ofiary. Jednak mimo postępów medycyny nadal jest poważnym problemem. W naszym kraju w ostatnich latach co roku umiera z powodu rzucawki 3-5 matek [23].
            Rzucawka była trudna do zrozumienia:  dlaczego zdarza się najczęściej u kobiet młodych i zdrowych? dlaczego zwykle podczas pierwszej ich ciąży? dlaczego występuje dopiero w drugiej połowie ciąży? dlaczego w następnych ciążach występuje rzadziej?
            Mniemano, że to zatrucie, nawet tak ją nazywano: „zatrucie ciężarnych”. Trucicielem miało być dziecko. W początkach ciąży, póki było małe, matka jakoś sobie radziła, ale w drugiej połowie ciąży, gdy stawało się ono większe i produkowało więcej „trucizny”, matka dostawała rzucawki: następowała utrata przytomności i drgawki, często stan padaczkowy prowadzący do śmierci. 
Z biegiem lat nauczono się wcześnie rozpoznawać oznaki zagrażającej rzu-cawki. Są nimi: nadciśnienie tętnicze, białkomocz i obrzęki. Zespół tych objawów nazwano „stanem przedrzucawkowym”. Wcześnie rozpoczęte leczenie zwykle nie dopuszcza do wystąpienia pełnoobjawowej rzucawki.
            Tę dość logiczną teorię zatrucia zakłóciła obserwacja, że u kobiet, które już miały dzieci, po zmianie partnera seksualnego rzucawka pojawia się znowu. Gdy zdawać by się mogło, że organizm matki opanował już sztukę współistnienia z dzieckiem poczętym i już potrafi się „odtruwać”, tu znowu nie radzi sobie z dzieckiem od innego mężczyzny [10]. Obserwacja ta skierowała uwagę naukowców w innym kierunku - na czynnik zależny od mężczyzny. Pojawiły się liczne prace, które ujawniły ochronne znaczenie nasienia [11-16]. 

W roku 1977 Marti i Herrmann ogłosili pracę, w której chcieli tę koncepcję sprawdzić [11].  Porównali  oni  dwie  grupy  kobiet  będących  w  pierwszej  ciąży: 28 kobiet ze stanem przedrzucawkowym, oraz grupę kontrolną 55 kobiet zdrowych.
Pytano pacjentki o okres współżycia seksualnego z ojcem dziecka do chwili poczęcia, o formy antykoncepcji i o częstość stosunków bez prezerwatywy. Za miarę ilości otrzymanego przez kobietę nasienia od jej partnera w całym okresie ich współżycia przed poczęciem dziecka przyjęto orientacyjną liczbę „porcji nasienia”. Liczbę tę otrzymywano przez pomnożenie długości okresu stażu seksualnego przez częstość stosunków bez prezerwatywy.
Okazało się, że średnia liczba otrzymanych porcji nasienia była w grupie ciężarnych zdrowych trzy razy większa niż w grupie zagrożonej rzucawką (191,1 do 59,4). Czyli: kobiety zagrożone rzucawką miały mniej kontaktu z nasieniem partnera niż kobiety z grupy kontrolnej.
Autorzy uznali, że wyniki tych badań potwierdzają hipotezę, że nasienie ojca dziecka działa ochronnie i zapobiega rzucawce ciężarnych. Ich zdaniem nasienie pełni rolę szczepionki odczulającej, powodującej wystąpienie tolerancji w stosunku do antygenów, które przyszłe dziecko odziedziczy po ojcu.
Wyciągnięto wniosek: regularne dostarczanie kobiecie nasienia w okresie przed poczęciem dziecka chroni ją przed rzucawką. 

            W roku 1989 Klonoff-Cohen i grupa naukowców z uniwersytetu stanowego Północnej Karoliny ogłosili wyniki podobnych badań przeprowadzonych na dużo większej grupie 110 ciężarnych ze stanem przedrzucawkowym. Grupę kontrolną stanowiło 115 ciężarnych zdrowych [12]. Posłużono się metodą obliczania liczby otrzymanych porcji nasienia przed zajściem w ciążę przez każdą z nich. Brano także pod uwagę rodzaj stosowanej antykoncepcji.
            Wyniki badań pozwoliły na wyciągnięcie następujących wniosków:
1.   Ochrona kobiety przed stanem przedrzucawkowym wzrasta wraz ze wzrostem liczby porcji nasienia otrzymanych przez kobietę od ojca dziecka w okresie przed poczęciem dziecka.
2.   Kobiety stosujące prezerwatywę lub stosunek przerywany wykazują 2,37 razy większą skłonność do rozwoju stanu przedrzucawkowego.
3.   Ocenia się, że metody antykoncepcyjne pozbawiające kobietę nasienia przyczy-niają się do około 60 procent przypadków stanu przedrzucawkowego.
4.   U wieloródek po zmianie ojcostwa częstość występowania stanów przedrzu-cawkowych uzależniona jest - analogicznie - od ilości porcji nasienia otrzymanych od nowego partnera seksualnego w okresie poprzedzającym poczęcie.

W roku 1994 ukazała się praca Robillarda i współpracowników ze szpitala uniwersyteckiego   w  Gwadelupie  [13],   oparta  na  jeszcze  większym  materiale 957 ciężarnych, w której analizowano częstość występowania nadciśnienia tętniczego wywołanego ciążą w zależności od długości stażu seksualnego poprzedzającego zajście w ciążę. Było wśród nich 252 pierworódek, 505 wieloródek z tym samym ojcem i 200 wieloródek z nowym ojcem.
Nadciśnienie tętnicze wywołane ciążą stwierdzono u 102 kobiet, czyli u 10,6 procent wszystkich ciężarnych. Znamienne były różnice występowania tego nadciś-nienia w poszczególnych grupach:
wśród pierworódek                              - u 11,9 %,
                        wśród wieloródek z tym samym ojcem  - u   4,7 %,
                        wśród wieloródek z nowym ojcem         - u 24,0 %.
We wszystkich grupach stwierdzono, że im krótszy był okres pożycia z ojcem dziecka w okresie przed poczęciem, tym wyższy był procent nadciśnienia wywołanego ciążą:
            przy stażu „do 4 miesięcy” nadciśnienie wywołane ciążą wystąpiło u 40,4 %,       przy stażu  „5-8 miesięcy”                                                                               - u 23,4 %;           przy stażu  „9-12 miesięcy”                                                                      - u 15,2 %, 
przy stażu  „powyżej 12 miesięcy”                                                           - u 5,1 %. Wyciągnięto wniosek: Wydłużony okres współżycia seksualnego przed poczęciem dziecka skuteczniej chroni ciężarną przed nadciśnieniem wywołanym ciążą.  

Z wyników tych badań wynikają wnioski praktyczne:
1. Korzystne jest, gdy małżonkowie poczynają swoje pierwsze dziecko dopiero po kilkumiesięcznym okresie pełnego współżycia (z pozostawianiem nasienia u kobiety). Winni więc oni dostatecznie wcześnie, jeszcze w okresie narzeczeństwa, zapoznać się z zasadami naturalnego planowania rodziny i w początkach małżeństwa korzystać raczej z okresów naturalnej niepłodności kobiety.
2. Gdyby jednak pierwsze ich dziecko zostało poczęte po krótkim okresie pożycia – kobieta winna pozostawać pod ściślejszą kontrolą zdrowotną.   
           

Korzystnie wpływa na psychikę kobiety


            Pierwsze wyniki systematycznych badań naukowych nad wpływem nasienia mężczyzny na psychikę kobiety pojawiły się przypadkowo, i to z zupełnie nieoczekiwanego kierunku. Zawdzięczamy je uczonej brytyjskiej Marii Stopes.
Kierując się ideą wyzwolenia kobiet upowszechniała ona metody kontroli urodzeń, sprawie tej poświęciła całe swe życie. We wczesnych latach I wojny światowej podczas badań ankietowych uwagę jej zwróciła grupa kobiet, które uprawiały stosunek przerywany. Wiele z nich miało złe samopoczucie, były sfrustrowane, miały lęki, depresje i rozliczne niedomagania nerwicowe. Wyniki swych badań opublikowała w roku 1918 w książce pod tytułem „Wise parenthood” („Mądre rodzicielstwo”)[4]. Doszła do wniosku, że złe samopoczucie tych kobiet jest następstwem pozbawiania ich dobroczynnego działania nasienia. Z tych samych powodów stanowczo sprzeciwiała się używaniu prezerwatywy. I chociaż przez całe życie usilnie propagowała antykoncepcję, to równie silnie występowała przeciw pozbawianiu kobiety nasienia. Takie stanowisko przedstawiła w największym swym dziele z roku 1923 pod tytułem „Contraception, its theory, history and practice” [5]. 

W roku 1929 odbył się we Francji VI Kongres Ginekologów i Położników Języka Francuskiego, którego jednym z głównych tematów było znaczenie nasienia mężczyzny dla zdrowia kobiety. Profesor Laffont w raporcie do tego kongresu napisał: „Jest doskonale znane i powszechnie uznane, że organizm kobiety absorbuje nasienie po stosunku, i że substancje zawarte w nasieniu wpływają na kobietę korzystnie, natomiast ich brak powoduje u niej zaburzenia fizyczne i psychiczne”. A oto niektóre wypowiedzi uczestników kongresu: Dr Sedillot: „Każda kobieta zamężna, która stale pozbawiana jest nasienia, narażona jest na zaburzenia zdrowia, szczególnie układu nerwowego i wewnątrzwydzielniczego”.  Dr Hesnard: „U kobiet pozbawianych nasienia występują stany bolesnego niepokoju, zaburzenia nerwowe i współczulne, zaburzenia fizyczne, psychiczne i umysłowe”.  Dr Drowain: „Wszystkie te dolegliwości ustępują po wdrożeniu normalnego współżycia z pozostawianiem nasienia u kobiety. Odzyskują one równowagę psychiczną i energię życiową” [wg 6].

            W roku 1931 ukazała się w USA książka  R. de Guchteneere’a  pod tytułem „Judgment on birth control” [7]. Autor zebrał w niej wyniki badań wielu autorów nad zdrowiem kobiet stosujących różne metody kontroli urodzeń. Potwierdzały się w pełni doniesienia o ujemnym wpływie pozbawiania kobiety nasienia na ich kondycję psychiczną. Pojawiły się także obserwacje świadczące o częstszym występowaniu u tych kobiet nowotworów macicy i piersi.

W roku 1986 psychiatra nowozelandzki P.G. Ney opublikował pracę [19], w której analizuje negatywny wpływ na zdrowie kobiety abstynencji seksualnej w okresie okołoporodowym. Opisuje przypadek depresji poporodowej z zerwaniem więzi uczuciowej z mężem i z zaniedbaniem dziecka. Stan ten uznał za następstwo  niedoboru prostaglandyn, które normalnie kobieta otrzymuje wraz z płynem nasiennym podczas współżycia małżeńskiego.

            Już od dziesięciu lat było wiadomo, że u pacjentów z chorobą afektywną dwubiegunową (dawniej zwaną psychozą maniakalno-depresyjną) występują znamienne różnice zawartości prostaglandyny E1 w płytkach krwi: w stanie depresji jej zawartość w płytkach jest niższa, zaś w stanie manii wyższa [18].

Prostaglandyny wywierają różnorodny, silny i szeroki wpływ na gospodarkę neurohormonalną kobiety. Substancje te są szybko wchłaniane z pochwy, pochwa posiada bowiem – zdaniem autora - mechanizm aktywnego transportu, który pozostaje w gotowości absorbować hormony obecne w płynie nasiennym. Hormony te są wchłaniane w znaczących ilościach, więc mogą oddziaływać na myślenie, nastrój i zachowanie kobiet. Regularne dawki płynu nasiennego mogą być ważne dla utrzymania zdrowia uczuciowego kobiety.

Opisana pacjentka podczas porodu odbytego trzy lata wcześniej miała wyko-nane nacięcie krocza, a następnie z powodu dolegliwości bólowych unikała współ-życia z mężem. Nasilało się u niej przygnębienie, rozdrażnienie, przestała dbać o dziecko, bywała dla dziecka brutalna, straciła apetyt. Dziecko było sfrustrowane. Matkę i dziecko przyjęto do oddziału psychiatrycznego dla dziecka i rodziny. Zastosowanie psychoterapii – tak indywidualnej, jak i grupowej - nie przyniosło jednak poprawy.
Dr Ney zdecydował się na eksperyment: nie podając pacjentce typowych leków przeciwdepresyjnych, zaaplikował jej jedynie olej z nasion wiesiołka dwuletniego Oenothera biennis (w dawce 3x 2 kapsułki). Nasiona tej rośliny zawierają bowiem znaczną ilość kwasu gamma-linolenowego, z którego organizm wytwarza prostaglandynę E1.
Hipoteza okazała się słuszną: podczas pobytu w szpitalu stan pacjentki ulegał szybkiej poprawie, w ciągu dwóch tygodni objawy depresji ustąpiły, poprawił się apetyt, ustąpiło wrażenie otumanienia, wróciła energia. Relacja małżeńska znacznie się poprawiła. Małżonkowie byli zachęcani do podejmowania współżycia.  Kobieta stała się z powrotem - jak pisze autor - radością dla męża i dziecka.

Z przeprowadzonego eksperymentu dr Ney wyciąga następujące wnioski:
Depresja  poporodowa  może  być  następstwem  braku  dowozu prostaglandyn z nasieniem męża, ponieważ kobiecie po urodzeniu dziecka zaleca się kilkutygodniową abstynencję seksualną.  Jeśli u takiej kobiety wystąpi związany z depresją brak apetytu - wtedy zmniejsza się także dowóz kwasu linolenowego, zawartego w produktach żywnościowych, a który mógłby zostać przetworzony na prostaglandyny. Pojawia się wtedy układ błędnego koła, depresja pogłębia się.
            Dr Ney proponuje w przypadkach depresji poporodowej podawanie oleju z wiesiołka, a następnie po uzyskaniu poprawy nastroju i powrotu zainteresowania seksem - podjęcie regularnego współżycia małżeńskiego dla zapewnienia zaopatrzenia w prostaglandyny normalnym trybem i normalną drogą.

            W roku 2002 psycholog amerykański Gordon Gallup wraz ze współpracow-nikami opublikował wyniki badań przeprowadzonych na uniwersytecie stanowym Nowego Jorku w Albany, które miały na celu sprawdzenie hipotezy Ney’a o właści-wościach przeciwdepresyjnych nasienia [20].
            Jest to właśnie ta praca, która w owym czasie stała się sensacją światową.
Badania przeprowadzono na grupie 293 studentek, wśród których 256 było aktywnych seksualnie, a 37 nie prowadzących życia seksualnego stanowiło grupę kontrolną. Wszystkie uczestniczki dokonywały samooceny nasilenia objawów zespołu depresyjnego według pełnej skali inwentarza depresji Becka [21]. Wszystkim badanym kobietom zadawano dodatkowe pytanie o przebyte zamachy samobójcze.
Kobiety aktywne seksualnie podzielono na cztery grupy, w zależności od sposobu stosowania prezerwatywy: „nigdy” – „rzadko” – „zwykle” – „zawsze”. Miało to stanowić pośrednio orientacyjną miarę ilości otrzymywanego przez nie nasienia.
            Do analizy wyników najbardziej przydatne jest porównanie wyników grup skrajnych: „nigdy” i „zawsze”.

Wyniki potwierdzają hipotezę o przeciwdepresyjnych właściwościach nasienia: 
1. U kobiet nie otrzymujących nasienia (tak nie prowadzących życia seksualnego, jak stosujących prezerwatywę „zawsze”) nasilenie depresji w skali Becka było dwa razy wyższe, a liczba przebytych zamachów samobójczych była trzy razy większa niż u kobiet otrzymujących nasienie przy każdym stosunku.
2. U kobiet otrzymujących nasienie przy każdym stosunku nasilenie depresji wzrasta w miarę upływu czasu od ostatniego stosunku.
3.      U kobiet stosujących prezerwatywę „zawsze” nasilenie depresji w skali Becka, jak i liczba przebytych zamachów samobójczych były podobne jak u kobiet nie prowadzących życia seksualnego. Czyli: aktywność seksualna sama z siebie nie przeciwdziała depresji.  

            Wyniki tych prac wskazują, że substancje zawarte w nasieniu mężczyzny dodają kobiecie energii i optymizmu. Jeśli nasienie „uszczęśliwia” - to i uzależnia. W ten sposób więź małżeńska zyskuje u swego podłoża także wymiar biologiczny.


Chroni  przed  rakiem  piersi

            W roku 1842 lekarz włoski Rigoni-Stern analizując przyczyny zgonów w Weronie z okresu lat od 1769 do 1839 stwierdził, że rak piersi występuje pięć razy częściej u sióstr zakonnych niż w pozostałej populacji kobiet [wg 17]. 
Fakt ten stanowił zagadkę. Początkowo przypuszczano, że rak ten dotyka piersi, które nie karmiły lub karmiły mało. 

W roku 1930 ukazała się praca prof. Roffo z Buenos Aires oparta na dużej liczbie przypadków raka macicy i raka piersi [wg 6 i 7]. Zaobserwował on, że kobiety zamężne nie posiadające dzieci wykazywały o wiele wyższą zapadalność na te no-wotwory niż kobiety wielodzietne. Uderzające było zestawienie grup skrajnych: kobiet bezdzietnych i kobiet posiadających dziewięcioro i więcej dzieci. Dla raka macicy były to procenty: 19,57 i 6,13, zaś dla raka piersi - 26,09 i 4,78. Można obliczyć, że zapadalność na te nowotwory w materiale prof. Roffo była ponad trzykrotnie (macicy) i ponad pięciokrotnie (piersi) większa u kobiet zamężnych bezdzietnych w porównaniu z wielodzietnymi.
 Pojawiła się wtedy koncepcja o ochronnym wpływie posiadania dzieci na  zapadalność na raka piersi. Szczególne działanie ochronne wiązało się z wielodzietnością.
Rozpoczęła się cała lawina badań epidemiologicznych mających wyjaśnić przyczynę choroby. Udało się to tylko w nielicznych przypadkach, n.p. wpływ promieniowania: rak piersi występował kilka razy częściej u chorych na gruźlicę często  prześwietlanych podczas leczenia odmą opłucnową, a także w Hiroszmie i Nagasaki po wybuchu bomby atomowej.
Wyniki badań epidemiologicznych, aczkolwiek intrygujące, stwarzały nowe zagadki. Na przykład: dlaczego występowanie raka piersi jest dwudziestokrotnie częst-sze w Ameryce Północnej i Europie Zachodniej niż u czarnych mieszkańców Afryki ?  dlaczego występuje on dziesięć razy częściej u Żydów w Izraelu niż u ich arabskich współmieszkańców ? Dlaczego występuje częściej u kobiet samotnych niż u zamęż-nych ? częściej u zamężnych bezdzietnych niż u matek ? częściej u matek z jednym  dzieckiem  niż  u  wielodzietnych ?  Dlaczego występuje trzy razy częściej u kobiet, które rodziły swoje pierwsze dziecko po 35 roku życia, niż u tych, które rodziły przed 18 rokiem ?
Bywały korelacje zdumiewające: w Holandii stwierdzono, że częściej wystę-puje on u kobiet z Kościołów protestanckich, a rzadziej u katoliczek. Sprawa się wyjaśniła, gdy porównano dzietność kobiet obu wyznań: katoliczki miały więcej dzieci niż ewangeliczki.
Z  obliczeń  statystycznych  wynikała  największa  zapadalność  na  raka  piersi u kobiet w okresie przed i po przekwitaniu. Próbowano szukać przyczyny w zaburzeniach hormonalnych. Nie powstała jednak żadna teoria, która by to tłumaczyła, ani żadna metoda zapobiegania występowaniu tego nowotworu.

            W roku 1980 ukazała się obszerna monografia Arne N. Gjorgov’a [17], w której przedstawia on wyniki badań nad wpływem pozbawiania kobiet nasienia mężczyzny na występowanie raka piersi. Zwrócił on bowiem uwagę na to, że w dotychczasowych badaniach uwzględniano tylko różne pośrednie mierniki życia seksualnego kobiet: wiek dojrzewania, stan małżeński, wiek zamążpójścia, wiek rodzenia dzieci, liczbę urodzonych dzieci, karmienie. Żadne z tych badań nie odnosiło się bezpośrednio do zachowań seksualnych, ani praktyk antykoncepcyjnych.  
Postawił hipotezę: czynnikiem osłaniającym pierś kobiety przed rakiem może być nasienie mężczyzny.
Osłony tej nie otrzymują ani siostry zakonne, ani kobiety samotne. Nie otrzymują jej też kobiety współżyjące z użyciem prezerwatywy czy uprawiające stosunki przerywane. 

            Badania mające na celu sprawdzenie tej hipotezy przeprowadzono w  Szpitalu Uniwersytetu  Pensylwanii  w Filadelfii. Porównano dwie grupy kobiet zamężnych: 153 kobiety po operacji usunięcia piersi z powodu raka oraz grupę kontrolną składającą się ze 168 kobiet zdrowych.
            Stwierdzono znamienne różnice pomiędzy obiema grupami: Kobiety z rakiem piersi praktykowały częściej stosunki z prezerwatywą i stosunki przerywane. Kobiety z grupy kontrolnej miały natomiast więcej dzieci.

            Wnioski z przeprowadzonych badań są następujące: 

1.    Rak piersi występuje u 17,4 % kobiet praktykujących stosunki z prezerwatywą lub stosunki przerywane, natomiast wśród kobiet nie stosujących tych praktyk u 3,9 %. 
2.    Ryzyko pojawienia się raka piersi jest więc 4,5 razy większe u kobiet praktykujących stosunki z prezerwatywą lub stosunki przerywane.
3.    Po odstąpieniu od stosowania prezerwatywy i praktykowania stosunków przery-wanych występowanie raka piersi zmniejsza się co najmniej o połowę, a u Żydówek o 60-70 %.
4.    Niszczący wpływ prezerwatywy i stosunków przerywanych działa, gdy praktyki te stosowano z częstością 50 % lub większą w każdym z pięcioleci okresu roz-rodczego.
5.    Współczynnik ryzyka używania prezerwatywy lub praktykowania stosunków przerywanych jest szczególnie wysoki u matek jednego dziecka.
6.    Wielodzietność jest skojarzona z mniejszą zapadalnością na raka piersi (kobiety te nie stosowały metod antykoncepcji, które by je pozbawiały nasienia).
7.        Więc nie rodzenie dzieci, ani nie karmienie piersią, ale czynniki zawarte w nasieniu      mężczyzny osłaniają kobietę przed rakiem piersi.

Autor pochwala stosowanie metod naturalnego planowania rodziny:

1.   Naturalne planowanie rodziny nie tylko zapobiega niepożądanej ciąży i pozwala na normalne życie seksualne, ale także ochrania zdrowie kobiety przed złośliwym nowotworem piersi, a może i innych narządów rozrodczych.
2. Upowszechnienie metod naturalnego planowania rodziny powinno zmniejszyć liczbę       zachorowań na raka piersi, a może i innych narządów rozrodczych.

Ź r ó d ł a:

1.   Wojtyła K.: Miłość i odpowiedzialność, wydanie 3, Lublin 1982, str. 14.
2.   Ibidem, str. 255.
3. Niedermeyer A.: Obcowanie płciowe, w: Giese H. (red.): Seksuologia, Warszawa 1959, str. 262.
4. Stopes Marie Carmichael: Wise parenthood. London, Putnam 1918 (X wydanie 1923).
5. Stopes M.C.: Contraception, its theory, history and practice. London 1923 (VIII wydanie 1951).
6. Ratner H.: Semen and AIDS. Child and Family 1988, 20: 275-282.
7. Guchteneere de R.: Judgment on birth control. Baltimore, USA, The Caroll Presse 1931 (III wydanie 1950).
8. Green-Armytage V.B.: Discussion on new developments in the investigation and treatment of sterility. Proceedings of the Royal Society of Medicine 1943, 36: 105-112.
9. Pschyrembel W., Strauss G., Petri E.: Ginekologia praktyczna, Warszawa 1994, str. 567 z odesłaniem do str. 331 i nast. 
10. Need J.A.: Pre-eclampsia in pregnancies by different fathers: Immunological studies. British Medical Journal 1975, 1: 548-549.
11.  Marti J.J., Herrmann U.: Immunogestosis: A new etiologic concept of „essential” EPH gestosis, with special consideration of the primigravid patient. Am. J. Obstet.Gynecol. 1977,128:489-493.
12. Klonoff-Cohen H.S., Savitz D.A., Cefalo R.C., McCann M.F.: An epidemiologic study of contraception and preeclampsia. JAMA 1989, 262, 22: 3143-3147.
13.  Robillard P.Y., Hulsey T.C., Périanin J., Janky E., Miri E.H., Papiernik E.: Association of pregnancy-induced hypertension with duration of sexual cohabitation before conception. Lancet 1994, 344: 973-975.
14.  Robertson S.A., Sharkey D.J.: The role of semen in induction of maternal immune tolerance to pregnancy. Seminars in Immunology, 2001, 13, 243-254.
15.  Dekker G.: The partner’s role in the etiology of preeclampsia. Journal of Reproductive Immunology 2002, 57: 203-215.
16.  Robertson S.A., Bromfield J.J., Tremellen K.P.: Seminal „priming” for protection from preeclampsia - a unifying hypothesis. Journal of Reproductive Immunology, 2003, 59: 253-265. 
17.  Gjorgov Arne N.: Barrier contraception and breast cancer. S. Karger, 1980.
18. Abdulla Y.H., Hamadah K.: Effect of ADP on PGE1 formation in blood platelets from        patients with depression, mania and schizophrenia. Brit. J. Psychiat. 1975, 127: 591-595.
19. Ney P.G.: The intravaginal absorption of male generated hormones and their possible effect on       female behaviour.  Medical Hypotheses, 1986, 20: 221-231.
20. Gallup G.G.Jr, Burch R.L., Platek S.M.: Does semen have antidepressant properties ?  Archives of Sexual Behavior 2002, 31, 3: 289-293.
21. Beck A.T., Ward C.H., Mendelson M., Mock J., Erbaugh J.: An inventory for measuring depression. Archives of General Psychiatry 1961, 4, 6: 53-63. 
22. Makosz J.: Życie i płodność według judaizmu. Życie i płodność 2008, 2, 1: 89-95.
23. Sprawozdanie Rady Ministrów z wykonywania oraz o skutkach stosowania w roku 2009 Ustawy       z dnia 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Warszawa 2010, druk sejmowy nr 3724.

   Opracował Jerzy Matyjek,  wersja X. 
   Toruń, 22 lutego 2011 r.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz