„Potem
Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby wypełniło się Pismo, rzekł:
Pragnę. Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę nasączona
octem i do ust Mu podano” (J 19, 28-29).
Piąte
słowo Zbawiciela wypowiedziane z wysokości krzyża – „Pragnę”.
„Jezus, aby wypełniło
się Pismo rzekł”. Przez tysiące lat cała historia zbawienia zmierzała ku
krzyżowi Golgoty. Podczas życia Jezusa wypełniły się proroctwa. Jezus żył
według Pisma i według Pisma umarł. To On sam jest kluczem interpretacyjnym dla
zrozumienia Biblii. Jeżeli czytam Pismo Święte i nic z niego nie rozumiem to
znak, że nie mam klucza by je zrozumieć. To znak, że nie odkryłem przewodnika,
który mnie przez nie przeprowadzi. I wówczas odnoszą się do mnie słowa Jezusa,
który powiedział do faryzeuszów: „Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich
zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo” (J 5, 39).
Pismo daje świadectwo o Jezusie – tylko On może pomóc mi zrozumieć, pokochać i
wcielić w życie Biblię. Podobnie jak wcześniejsze wołanie „Boże mój, czemuś
mnie opuścił” ten obraz, który kreśli przed naszymi oczami św. Jan odnosi się
do proroctwa z pasyjnego psalmu 69 (w. 22): „Dali mi jako pokarm truciznę, a
gdy byłem spragniony, poili mnie octem”. Napój tego rodzaju (dokładnie był to
kwas rozcieńczony wodą) był najprawdopodobniej blisko krzyża, ponieważ zwykle
używali go żołnierze do gaszenia pragnienia. Hizop, o którym pisze Jan, że na
nim podano Jezusowi ocet, to niskopienna roślinę rosnącą na murach, jednakże nie
ma ona wystarczająco długiej łodygi. Dlatego być może chodzi o pokrewny krzew
kolczasty. W Starym Testamencie wiązka hizopu użyta została do pomazania
nadproży krwią baranka złożonego w ofierze paschalnej, aby uchronić przed
śmiercią synów izraelskich w czasie wyjścia z niewoli egipskiej. Jezus ukazany
nam zostaje jako Baranek ofiarny – ofiarowany raz na zawsze dla mojego
zbawienia.
Ale św. Janowi
nie chodzi tu tylko o to by pokazać, że nawet na Krzyżu Jezusa wypełniają się
proroctwa. Jezus woła: „Pragnę”. Chyba jak w żadnym z dotychczas
wypowiedzianych słów, Jezus teraz ukazuje nam swoją ludzką naturę. To najbardziej
osobiste wołanie spośród wszystkich, jakie wyszło z ust Jezusa przybitego do
krzyża. Jezus poprosił o wodę. Było to wołanie z dna ludzkiego udręczenia. Dla
nas stał się jednym z nas – bankrutem! Bóg prosi człowieka o pomoc! Oto kolejna
odsłona paradoksu krzyża. Odwodniony, udręczony do granic wytrzymałości
organizm, domagał się przynajmniej kropli wody. Jezus kona. Jezus jak pisze
autor Listu do Hebrajczyków (2,17): „musiał się upodobnić pod każdym względem
do braci, aby stał się miłosiernym i wiernym arcykapłanem”. W swej agonii Jezus
maksymalnie upodabnia się do udręczonej grzechem, bólem, cierpieniem ludzkości.
„On musiał się stać taki jak my, byśmy mogli się stać tacy jak On”.
Jednak Tradycja Kościoła nadała tym słowom
Jezusa znaczenie daleko głębsze. Jezusowe pragnienie płynie z serca Boga, który
tęskni za człowiekiem! Bóg pragnie, abyśmy Go pragnęli. Jezus sam mówił:
„miłości pragnę, nie krwawej ofiary” (por. Oz 6,6). Ewangelia pokazuje nam
obraz Boga, który czeka, tęskni – jak ojciec w przypowieści o synu
marnotrawnym. Bóg pragnie być miłowany! On nie jest jakąś bezosobową energią
lub niewzruszoną, doskonałą, zimną istotą. Być może Bóg mógłby być Bogiem bez
nas. Ale Jezus objawił nam Boga, który chce być Bogiem z nami i dla nas!
Pamiętamy jak spragniony Jezus prosił przy studni Samarytankę: „Daj Mi pić” (J
4,7). Wiedział, że należała do ludu pogardzanego przez Żydów, znał historię jej
grzesznego życia pełnego smutku i goryczy. Dlatego chciał rozbudzić w tej
zagubionej kobiecie pragnienie wody nowego życia. Pragnął jej nawrócenia, jej
wiary. Ta historia ciągle się powtarza. Chrystus siada przy studni, do której
przychodzimy szukać wody. Schodzi na poziom potrzeb mojego serca, które
szarpane tysiącem pragnień wciąż rozmija się z tym, co najważniejsze. Bóg
skarży się: „Opuścili Mnie, źródło żywej wody, żeby wykopać sobie cysterny
popękane” (Jr 2,13). Tylko w Bogu człowiek może znaleźć nasycenie. Jezus
zaprasza, by zaczerpnąć wody żywej – płynącej z głębin Bożego Ducha. „Źródło
pragnie, aby z niego pić” – mawiał św. Grzegorz z Nyssy. Bł. Matka Teresa pisała:
„Bóg nie wahał się żebrać u Samarytanki o trochę wody. Był spragniony. Lecz
mówiąc »Daj mi pić«, Stworzyciel domagał się właśnie miłości od swego biednego
stworzenia. Był spragniony miłości. Ach! Czuję to bardziej niż kiedykolwiek:
Jezusowi chce się pić. Spotyka tylko niewdzięcznych...”. A św. Franciszek z Asyżu
wołał na ulicach: „Miłość nie jest miłowana” .
Jezus pragnie…
To znaczy, że razem ze mną cierpi, razem ze mną przeżywa udręczenie. Ale to
przede wszystkim znaczy, że On pragnie mnie samego, pragnie mojej miłości. A ja
co w zamian daję Jezusowi? Odklepany pacierz, zaliczoną Mszę, coś co trzeba
zrobić dla Boga, żeby mieć spokój? Jeśli tak się dzieje wypływa to z mojego
skwaszonego serca – jest to mój ocet, który podaję Jezusowi. Jednak Jezus ma
ciągle nadzieję, że na Jego troskliwą miłość przestanę odpowiadać moim
skwaszonym sercem, które nie dostrzega tego jak wielka jest miłość Boga. Tylko
Krzyż Jezusa jest tym, co może osłodzić gorzkie wody mojego życia i sprawić, że
będę kochał.
„A gdy Jezus
skosztował octu rzekł: Wykonało się. I skłoniwszy głowę oddał ducha” (J 19,30).
Jezus
skosztował octu. Tak, On na krzyżu skosztował octu, czyli mojego skwaszonego
serca. Mojego serca pełnego zdzierstwa, brudu, niepowściągliwości – pełnego
grzechu.
Wykonało się! To
znaczy „Wszystko zostało dokonane! Dokończone! Wypełnione!” Co zostało
wykonane, dokończone? Jezus mówi swojemu Ojcu, że do końca wypełnił Jego wolę.
Jezus bowiem mówił: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który mnie posłał i
wykonać Jego dzieło” (J 4,34); „Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. (…) szukam
bowiem nie własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał” (J 5,30); „Tak czynię
jak Mi Ojciec nakazał” (J 14,31). A wolą Ojca jest miłość: „Tak Bóg umiłował
świat, że Syn swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie
zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). A życie wieczne to znaczy: znać
jedynego prawdziwego Boga oraz tego, którego On posłał – Jezusa Chrystusa (J
17,3). I właśnie na Krzyżu wykonał się Boży plan zbawienia. „Gdy wywyższycie
Syna Człowieczego, wówczas poznacie, że Ja jestem i że Ja nic sam z siebie nie
czynię, ale że mówię to, czego mnie Ojciec nauczył. A ten, który mnie posłał,
jest ze Mną; nie pozostawił mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu
podoba” (J 8,28-29). Na Krzyżu Jezus ostatecznie objawił to kim jest Bóg i
jakie jest Jego Serce.
Szóste słowo
Jezusa – „wykonało się” – jest spełnieniem, jest słowem zwycięstwa. Jest
spełnieniem tego co Bóg powiedział do węża już w raju po wydarzeniu grzechu:
„Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a
potomstwo jej: ono ugodzi cię w głowę, a ty ugodzisz je w piętę” (Rdz 3,15).
Teraz na Krzyżu to wykonało się. Jezus miażdży głowę szatana. Haniebne
wywyższenie Jezusa na krzyżu jest jednocześnie wyniesieniem Go do chwały po
prawicy Ojca. „Ukrzyżowanie, wywyższenie i uwielbienie są według Jana jednym
nierozdzielnym wydarzeniem. Krzyż jest sądem nad światem i wrogimi mocami
świata. Krzyż odsłania grzech, niesprawiedliwość i kłamstwo, ale objawia
równocześnie większą ponad wszystko miłość”. Dlatego, już niedługo, w Wielki
Piątek będziemy śpiewali: „Oto drzewo Krzyża, na którym zawisło zbawienie
świata. Pójdźmy z pokłonem”. Nie adorujemy cierpienia, adorujemy miłość Boga,
która jest mocą życia — miłości, która zwycięża śmierć!!!
„Wykonało się” to słowo spełnionej ofiary,
którą sam Jezus zapowiedział podczas Ostatniej Wieczerzy. „Ciało za was wydane,
Krew za was wylana na odpuszczenie grzechów”. Skrzyżowane belki krzyża wskazują
dwa kierunki całkowitego daru – ofiary,
którą stał się Chrystus. Pionowa – ofiary dla Ojca. Pozioma – ofiary dla
mnie. Zobacz, „Chrystus nie istnieje dla siebie, ale całe Jego istnienie, całe
Jego życie jest w służbie, jest istnieniem
dla. Istnieje dla chwały Boga, swego Ojca, istnieje dla naszego zbawienia.
Chrystus nie ma żadnych własnych celów, które by chciał w swoim życiu
realizować. On całą swoją egzystencją istnieje dla Ojca i dla nas ludzi. Jest
to życie całkowicie oddane, wydane, poświęcone, życie w służbie, w
posłuszeństwie. To rzecz najbardziej uderzająca w całym życiu Chrystusa”. (F.
Blachnicki).
„Wykonało
się!” To znaczy, że nic nie musimy dodawać do zbawienia, nie musimy go poprawiać
ani ulepszać. Ono się wykonało! Nie bawmy się zatem w Pana Boga. Nie mówmy Mu
co ma zrobić by było lepiej. Nie szeptajmy Mu do ucha tak jak demon: „Na nic,
na darmo zużyłeś swe siły, nie wypełniło się nic z Twoich planów. Przyszedłeś,
by ubogim nieść dobrą nowinę, ale oni wolą chleb od Ewangelii; więźniom miałeś
ogłosić wolność, ale na wolność wyszedł tylko Barabasz; na miejsce jednego
uzdrowionego przybywa dziesięciu chorych, wskrzeszeni przez Ciebie umrą po raz
drugi – w jeszcze większej samotności i trwodze. Obwoływałeś rok łaski od Pana,
a sam kończysz na śmietniku historii…” A Jezus na te oskarżenia odpowiada: „To
nie tak. Radością jest dla Mnie pełnić wolę Ojca – teraz ta radość doszła do
szczytu. Bo Ojciec tu, na tej górze krzyży, przygotował dla wszystkich ludów
ucztę z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win. Z mięsa mojego Ciała
i z wina mojej Krwi. Ja pragnę Ciebie. Te słowa płyną prosto z serca Boga,
który chce twojego zbawienia, miłości. To słowo to echo Bożego wołania: Adamie
gdzie jesteś? Nie chowaj się już dłużej w mroku grzechu, złości, pychy… Wyznaj:
moja dusza pragnie Ciebie, Boże. Bez Ciebie ginę”.
Powiesz
bracie, siostro, tak wiele słów, gadania. Wiele słów, ale w tym wszystkim chodzi
o jedno. O to, by Jezus Ukrzyżowany zwyciężył w moim życiu, by On sam mógł
powtórzyć „wykonało się” w moim sercu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz