Myśl

Miłość to owoc, który dojrzewa w każdym czasie (bł. Matka Teresa z Kalkuty)

niedziela, 30 czerwca 2013

XIII niedz. zwykła, rok C


Z pewnością dzisiejsze czytania mówią o tajemnicy powołania. Patrząc na pierwsze czytanie i Ewangelię, widzimy wspólny motyw powołania – rozłąka, zostawienie czegoś/kogoś. Trzeba coś zostawić, żeby coś zyskać. Nie da się w życiu ciągle gromadzić. Trzeba wybierać. A jeśli coś wybieram to równocześnie z czegoś innego rezygnuję. Tak jest z naszą wolnością.
Ale widzimy również zasadniczą różnicę między wydarzeniami opisanymi w pierwszym czytaniu i w Ewangelii. Eliasz, wielki prorok Izraela, ma namaścić po sobie na następcę Elizeusza. Ale ten prosi go, by mógł pójść pożegnać się z ojcem i matką. Eliasz pozwala mu iść. Chyba zgadzamy się, że to takie naturalne, ludzkie, pozwolić iść się pożegnać, zrozumieć co drugi może czuć. W Ewangelii zaś widzimy, że Jezus wymaga radykalnego, natychmiastowego odcięcia. To bardzo trudne. Chciałoby się powiedzieć: nie tak nagle, powoli.

Czy Jezus jest nieludzki? Słuchając słów Jezusa, możemy mieć wrażenie, że bardziej mu zależy na tym by zniechęcić uczniów niż ich przyciągnąć do siebie. Jakby ich odpychał. Mało w nim serdeczności, ale jakaś surowość. Może i tak, ale zobaczmy, że surowość Jezusa nie jest czymś nieludzkim, ale wyrazem Jego determinacji. On jest pełen Ducha Świętego i przyszedł na Ziemię pełnić wolę Ojca. Dlatego nie waha się. On nie ma wątpliwości. On płonie ogniem miłości Boga. Ten ogień go trawi od środka, dlatego po wypędzeniu przekupniów ze świątyni powie, „bo gorliwość o dom Twój pożera mnie”. Dlatego Jezus nie gasi w tych co rozmawiają z Nim zapału, ale oczyszcza ten zapał. Jezus pozbywa swoich uczniów pewnych złudzeń co do tajemnicy powołania. Jakich złudzeń?
Złudzenie by trwać w życiu w bezruchu. „Lisy mają nory i ptaki powietrzne gniazda…” Nasze życie jest życiem w drodze. Skoro Zbawiciel tak doświadczał życia to tym bardziej my. Uczeń Jezusa nie może przyssać się do jednego miejsca, osoby. Jego serce jest otwarte na to co nieprzewidziane. A my tak często w życiu kurczowo trzymamy się tego co nasze. Tak trudno nam czasem czymś co mamy, podzielić się z kimś innym a co dopiero powiedzieć o poświęceniu czasu, uwagi, daniu serca…
Złudzenie życia przeszłością. Jezus nie potępia pogrzebów, ale wskazuje, że trzeba patrzeć do przodu. Wczoraj już nie ma. Jest dziś. Bóg jest Bogiem żywych a nie umarłych, tzn. że Bóg jest żyjący, w Nim jest życie. A my tak często pogrążeni w rozpamiętywaniu tego co było. To fakt, historia jest nauczycielką życia, ale tylko po to by wyciągać wnioski na przyszłość a nie żyć w nostalgii.
Złudzenie braku decyzji. „Kto przykłada rękę do pługa a ogląda się wstecz nie nadaje się do Królestwa niebieskiego”. Ten nie nadaje się do przyjaźni z Bogiem kto nie jest zdecydowany, kto nie określił się. Niby przykłada rękę do pługa i orze a patrzy za siebie. 2 kroki do przodu a 3 wstecz. A wyruszyć w drogę tzn. uwierzyć w obietnicę Boga, że On jest wierny i będzie mnie prowadził. I wcale to nie znaczy, że mam teraz iść na dworzec PKS czy PKP i kupić bilet by gdzieś pojechać. Ten ruch to jest ruch w moim sercu. Ruch-decyzja by zacząć kochać, by wybaczyć komuś, by wyciągnąć do kogoś w geście pojednania rękę. By w końcu pójść do spowiedzi i wyznać grzech z przeszłości jeszcze niewyznany, który ciągle do mnie wraca i na który ciągle się oglądam. Podjąć decyzję. Brak decyzji to choroba serca, która odbiera życiowe siły.
Czy Jezus jest nieludzki w swoich wymaganiach? Nie. On jest miłością, a miłość domaga się radykalnej decyzji. Tu nie można być letnim ale zimnym lub gorącym. Eliasz był człowiekiem, posłanym przez Boga, ale tylko człowiekiem. Jezus jest też człowiekiem, ale w Nim jest Bóg, On jest jedno z Ojcem. Dlatego On może stawiać sprawę na ostrzu noża, bo On przyszedł na ziemię, żeby wzniecić ogień miłości. A ten ogień zapłonie tylko wtedy, gdy moje serce obudzi się i podejmie decyzję – czy pragnę Boga czy nie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz