Kochani bracia i siostry! W czasie następującego po chrzcie jednego z obrzędów wyjaśniających, obrzędu namaszczenia krzyżmem świętym, czyli specjalnie poświęconym olejem, kapłan wypowiada następujące słowa: „Bóg Wszechmogący, Ojciec naszego Pana, Jezusa Chrystusa, który cię uwolnił od grzechu i odrodził z wody i z Ducha Świętego, On sam namaszcza cię krzyżmem zbawienia, abyś włączony do ludu Bożego, wytrwał w jedności z Chrystusem Kapłanem, Prorokiem i Królem na życie wieczne”. Każdy ochrzczony zostaje włączony do ludu Bożego, czyli Kościoła, aby we wspólnocie wierzących wytrwał w jedności z Chrystusem Kapłanem, Prorokiem i Królem na życie wieczne. Chrystus jest Kapłanem, Prorokiem i Królem. Każdy chrześcijanin przez chrzest również staje się Kapłanem, Prorokiem i Królem. W świetle dzisiejszego Słowa Bożego zastanówmy się co to znaczy, że jako chrześcijanin jestem Prorokiem. Czy jestem nim w moim życiu?
Wiele można by mówić o prorokach. Cały Stary Testament naznaczony jest obecnością tych szczególnych postaci: Izajasz, Jeremiasz, Ezechiel, Debora, Anna i ostatni z proroków Jan Chrzciciel. Jaka była ich misja? Pokazywanie obecności Boga i Jego działania w historii Izraela, a przede wszystkim wzywanie do nawrócenia. Skutek działalności proroków był olbrzymi. Przede wszystkim utrzymanie czystości wiary w Izraelu, który przez kontakty z sąsiednimi państwami narażony był na pogaństwo, ale również zrozumienie, że często tragiczne położenie narodu wybranego było skutkiem grzechu zatruwającego ludzkie serce. „Wzbudzę im proroka spośród ich braci” – usłyszeliśmy przed chwilą słowa z księgi Powtórzonego Prawa. Obecność proroka to kwestia troski Boga o jego dzieci. Prorok to ktoś przez Boga darowany jako znak, że Bóg jest wierny swoim obietnicom, że nie opuszcza swego ludu. „Włożę w jego usta moje słowa”. Prawdziwy prorok nie będzie mówił tego, co on sam uważa za słuszne, nie będzie sprzedawał swoich prywatnych opinii ani też nie będzie odpowiadał na zapotrzebowania rynku. On będzie mówił słowa Boga – może trudne i bolesne, ale na pewno prawdziwe. „Będzie im mówił wszystko, co rozkażę”. Tym, który nadaje moc autorytetu słowom proroka jest sam Bóg, bo to On jest autorem Jego misji. Ojcowie Kościoła w tym orędziu księgi Powtórzonego Prawa widzieli zapowiedź przyjścia Jezusa Chrystusa – najdoskonalszego proroka. Przeminął już czas proroków Starego Testamentu. Pamiętamy słowa Jana Chrzciciela – „ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym” (Mk 1, 8). Wraz z Chrystusem pojawiła się całkowita nowość. Co to więc znaczy, że Chrystus jest prorokiem, a także my chrześcijanie?
„Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie”. O jaką władzę Jezusa chodzi? Pochodzi ona z wnętrza. Jest związana z tym, kim jest Jezus, z Jego Osobą. W pierwszej kolejności Jezus miał władzę nad sobą. On jest Synem Bożym, Świętym Boga i dlatego jest wolny. Nikt z nas po grzechu pierworodnym nie ma takiej w sobie wolności jak Chrystus. Jesteśmy przez grzech często poddani w różnego rodzaju niewole – uzależnieni od siebie, od tego co inni o nas myślą; uzależnieni od innych, od poparcia innych; uzależnieni od nałogów… Tymczasem Jezus ma całkowitą władzę nad sobą. W Ewangelii Jana Jezus mówi: „Dlatego mnie Ojciec miłuje, bo ja życie moje oddaję, aby je znów odzyskać. Nikt mi go nie zabiera, lecz ja sam z siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać” (J 10,17-18). Władza Jezusa nie jest więc czymś zewnętrznym, ona utożsamia się z tym kim On jest, z Jego Osobą – a Chrystus jest Prawdą, Osobową Prawdą. On cały jest Prawdą – jako Bóg i Człowiek i dlatego jest całkowicie wolny. Rozumiemy więc zdumienie słuchaczy. Jezus mówił zupełnie inaczej niż uczeni w Piśmie – podobno specjaliści od Bożych spraw. On mówił nie z pozycji władzy, nie z pozycji autorytetu, lecz to co mówił otwierało ludzkie serca, to co mówił miało władzę. A co mówił? Mówił Sobą, bo On jest Słowem Boga. Najpełniej i ostatecznie przemówił przez swoją Mękę, Krzyż i Zmartwychwstanie. Kochani, popatrzmy na nasze życie. Męczą nas ludzie, którzy chcą by ich słuchano tylko dlatego, że mają władzę, że są kimś na szczeblu kariery. Jezus przekonuje zupełnie inaczej. On przekonuje tym, że to co mówi wypełnia się…
„Milcz i wyjdź z niego”. Słowo Chrystusa jest czynem. Wypędza złego ducha z opętanego. Chrystus jest tym, który przyszedł by zniweczyć dzieła diabła. Obecność Chrystusa jest zgubą dla szatana, bo jest zaprowadzeniem Bożego Królestwa. To właśnie chce uwypuklić ewangelista Marek, gdyż ten cud jest pierwszym jaki publicznie czyni Jezus. Zgromadzeni pytali: „Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą” . Widzimy, że w Jezusie Chrystusie Proroku słowo utożsamia się z czynem, bo Chrystus jest Prawdą Osobową. Nowość prorockiej misji Jezusa polega na Jego władzy, na tym, że, jak to napisał papież Benedykt XVI w swej encyklice Spe salvi, Ewangelia jest słowem sprawiającym. Ewangelia nie jest informacją, nie jest bajkowym opisem, lecz jest Słowem, które zmienia, które kształtuje rzeczywistość. Bo to sam Chrystus jest Ewangelią.
Co to znaczy dla mnie? Co to znaczy, że jestem prorokiem? Po pierwsze, to co usłyszeliśmy w czytaniu z księgi Powtórzonego Prawa. Prorok to ten, który przekazuje słowa Boga, ten, w którego ustach jest Słowo Boże. Wszyscy święci Kościoła to prorocy. To ci przez których Bóg przemawia. Przez których Bóg nam pokazuje jak życie jest piękne i jak warto kochać. Ale z drugiej strony, święci są odpowiedzią Boga na kryzys Kościoła i jednocześnie przez świętych Bóg doprowadza Kościół i każdego kto naprawdę przejmuje się obecnością świętych do kryzysu – kryzysu, który polega na uświadomieniu sobie, że za mało kocham, że mogę więcej. Czy ja jestem tym, który przekazuje słowa Boga? Kogo głoszę moim życiem? Siebie, poglądy jakiejś partii politycznej?
Po drugie, bycie Chrystusowym prorokiem oznacza, że słowo staje się czynem, że Ewangelia jest tym, co kształtuje całe moje życie, co przemienia moje życie. Ktoś kto mnie spotka ma powiedzieć – przez niego mówi Bóg, ale nie dlatego, że zacytował fragment pobożnej książki, ale dlatego, że jego życie jest Słowem Boga. Czy tak nie było z bł. Janem Pawłem II? Czy nie tak patrzyliśmy na jego życie? Ale szkoda, gdyby świętość miała zakończyć się na tym błogosławionym. Pozwólmy działać Bogu! Dlatego muszę się zapytać, czy mnie zdumiewa Ewangelia? Czy mnie zadziwia Bóg? Jakie słowa z dzisiejszej Liturgii zapadły w moje serce? Co więcej, czy doświadczyłem w moim życiu mocy Bożego Słowa, czyli tego, że czytane Słowo nie jest jedynie tekstem literackim, ale tym co mówi do mnie Bóg i co ma moc przemieniać moje życie i pokazywać kierunek życiowej drogi?
Po trzecie, kochani, życie nie znosi pustki. Jeżeli nie ma we mnie Słowa Bożego to wówczas ktoś inny podsuwa mi inne słowa, inne myśli. Znamy to. Ciągły smutek, brak nadziei, rozpacz, niechęć do innych, do siebie. To szatan nam podsuwa ciemne scenariusze. Chrystus Prorok uczy nas, że z diabłem się nie dyskutuje: milcz i wyjdź z niego! Nie ma sensu zastanawiać się czy to już grzech czy jeszcze nie. Czy to bardziej ciężki czy mniej ciężki grzech. Milcz i wyjdź z niego! Mowa nasza ma być: tak, tak, nie, nie. Im więcej jest we mnie słów Boga tym mniej miejsca na działanie złego. Czy kocham Słowo Boże? Czy w chwilach pokus przywołuję fragmenty z Pisma Świętego? Czy modlę się Słowem Bożym?
Kochani bracia i siostry. Każdy z nas ochrzczonych dzięki mocy Ducha Świętego może być prorokiem, czyli tym, który głosi Słowo Boże, głosi Ewangelię; co więcej głosi Ewangelię całym swoim życiem; i wypędza mocą Bożą złego ducha. Warto zapytać się czy w moim życiu jestem prorokiem Boga. Jeśli nie to znaczy, że skarb, który otrzymałem na chrzcie został zakopany. Szkoda jeśli tak jest, bo Chrystus powiedział: „Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu” (Mt 5,15).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz