Myśl

Miłość to owoc, który dojrzewa w każdym czasie (bł. Matka Teresa z Kalkuty)

niedziela, 13 listopada 2011

Marsz Nie-podległości

Nie jestem ekspertem od bieżących spraw życia publicznego w Polsce, ale wydaje mi się, że naprawdę nie trzeba wielkich analiz społeczno-politycznych by zobaczyć, że to co obecnie dzieje się w Polsce to prostu wojna polsko-polska. Jestem Polakiem, kocham moją ojczyznę, więc po prostu boli mnie, że w sprawach fundamentalnych nie mówimy jako Polacy jednym głosem.
A przecież jest sprawą fundamentalną kwestia niepodległości naszej ojczyzny! I wydaje się, że święto niepodległości powinno jednoczyć każdego, niezależnie od poglądów politycznych czy religijnych. Ale po wydarzeniach z 11.11.11 w Warszawie widać, że to założenie może być na wyrost. Dlaczego walczymy sami ze sobą?
Ponieważ ktoś nas dzieli i łatwo ulegamy manipulacjom. Nie wiem, kto pociąga te "rozmaite sznurki", ale czyni to sprytnie i perfidnie. To co działo się w Warszawie i co widziałem w medialnych relacjach to nie niefortunny zbieg okoliczności. To po prostu diabelstwo, jak wyraził to kard. Glemp. Rzeczywiście ojcem podziału jest diabeł. To ostatnie słowo pochodzi od greckiego dia-ballo, co znaczy dzielić, oskarżać, oczerniać. I my daliśmy się wciągnąć w te szatańskie rozgrywki. Źródło znamy, ale oczywiście szatan posługuje się narzędziami, które często ukrywają się oraz które rownież często sobie nie zdają sprawy z tego, że mogą być na usługach kogoś, kto nimi kieruje. Przykre, ale prawdziwe. Stąd dla wielu był to marsz podległości. Podległości wobec kogoś, czegoś, wobec pewnych struktur zła, które wywołały taką falę agresji.
Nie byłem tam, nie widziałem tego bezpośrednio, ale boli mnie, że ojczyzna pogrąża się w duchowym chaosie... 
Zobaczcie, przeczytajcie: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz