Niejednokrotnie, gdy ktoś przeczuwa, że
niebawem umrze i chce tym, których kocha pozostawić coś po sobie spisuje
testament, a wobec najbliższych wypowiada ostatnie słowa. Im osoba bliższa
sercu, tym jej słowa są cenniejsze i droższe.
„Od godziny szóstej mrok ogarnął całą
ziemię aż do godziny dziewiątej” (Mt 26,45).
W ciągu trzech długich godzin ciszy i
bolesnego bezruchu umierający Jezus wypowiedział siedem ostatnich słów: „Ojcze,
przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34); „Zaprawdę, powiadam ci,
jeszcze dziś będziesz ze mną w raju” (Łk 23, 43); „Niewiasto, oto twój syn; oto
matka twoja” (J 19, 26-27); „Eli, Eli, lama sabachthani?” („Boże mój, Boże mój,
czemuś mnie opuścił?”, Mt 27, 46 oraz Mk 15, 34); „Pragnę” (J 19, 28); „Wykonało
się” (J 19, 30); „Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mojego” (Łk 23, 46).
Te słowa, przechowane przez Jego Matkę i
uczniów obecnych na Kalwarii, zostały powierzone rodzącemu się Kościołowi oraz
następnym pokoleniom, by stać się wyjaśnieniem odkupieńczego dzieła Chrystusa –
są one testamentem Jezusa. I my, w czasie tegorocznych kazań pasyjnych
pragnijmy zaczerpnąć z tego źródła. Mamy obecnie Rok Wiary, zatem wspólnie
idźmy pod Krzyż, aby słuchać Jezusa, bo tylko wtedy zobaczymy jaką moc życia ma
w sobie nasza wiara. ALE strzeżmy się od samego początku jednej, zasadniczej
pokusy. Nasza wiara jest wiarą w Jezusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego! Nie
jest wiarą w to, że oto pewien człowiek umarł i coś na pamiątkę nam pozostawił.
Słowo Jezusa nie pozostało jedynie na papierze. Tych siedem słów wciąż żyje! I
to nie dlatego, że ktoś je kiedyś usłyszał, zapamiętał i zapisał, jak ostatnie
słowa Sokratesa. Zmartwychwstanie oznacza, że cisza otchłani została pokonana
na zawsze i że tych siedem słów to nie są słowa ostatnie, bo „światłość w
ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła” (J 1,5).